Na przykład takich jak poniższy wisior...
Powstała najpierw rozeta ściegiem zwanym "square stitch".
Jakoś tak nie do końca mi pasowało, że jest taka wiotka, więc postanowiłam podszyć ją skórką... chociaż pierwotny zamiar miał być taki, że będzie dwustronna.
W sumie wyszłoby na to samo gdybym od początku zaplanowała haft koralikowy... tak ;)
Kiedy rozetę podszyłam skórką, musiałam podjąć decyzję- co dalej wisior czy broszka? Ponieważ już wtedy byłam w trakcie pracy nad broszką haftem koralikowym (z poprzedniego posta) padło na wisior. Wtedy już bardzo szybko pojawił się konkretny plan, chociaż decyzję o kolejności koralików we frędzlach już nie była taka szybka...:P
Ze względu na formę i kolory powstał wisior taki trochę indiański. Czy wart jest Manhatanu? Mnie się podoba :)
Świetny, bardzo energetyczny, a takie lubię najbardziej :-)
OdpowiedzUsuńNo, no jaki piękny:):):):)
OdpowiedzUsuńIndiański wódz na pewno byłby z niego dumny :) Piękny!!!
OdpowiedzUsuńQue bonito!!!!
OdpowiedzUsuńwisior jest cudny i taki mój :)
OdpowiedzUsuńCo za energetyczne kolorki, no i frędzelki! super:)
OdpowiedzUsuń